Były dowódca oddziału w Grupie Wagnera wystąpił o azyl polityczny w Norwegii
„Po raz pierwszy od początku wojny z Ukrainą były dowódca jednego z oddziałów Grupy Wagnera uciekł z Federacji Rosyjskiej do Europy i zgodził się zeznawać” — przekazał cytowany przez rozgłośnię Władimir Osieczkin, założyciel Gulagu.net.
Według jego relacji, na początku lipca 2022 r. mieszkaniec obwodu tomskiego Andriej Miedwiediew podpisał czteromiesięczny kontrakt z Grupą Wagnera. Został wysłany do Salska, a stamtąd do obwodu ługańskiego, gdzie mianowano go dowódcą oddziału szturmowego najemników. Miedwiediew brał udział w walkach pod Bachmutem, był bezpośrednim dowódcą byłego więźnia Jewgienija Nużyna, któremu wagnerowcy jakoby zmiażdżyli głowę młotem kowalskim po powrocie z niewoli ukraińskiej.
W połowie grudnia w sieciach społecznościowych krążyło wideo, w którym mężczyzna przedstawiający się jako dezerter Andriej Miedwiediew opowiadał o zastraszaniu bojowników Grupy Wagnera. Domagał się, aby Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) przeprowadziła kontrolę najemników i ich szefa Jewgienija Prigożyna.
"Służby bezpieczeństwa Wagnera zaczęły mnie prześladować, wpisując na listę poszukiwanych przez FSB i MSW. Boję się o swoje życie i zdrowie" - powiedział wówczas Miedwiediew.
Miedwiediew miał przekroczyć rosyjską granicę z Norwegią w pobliżu wsi Nikel w obwodzie murmańskim. Według jego relacji mimo pościgu strzelających do niego strażników granicznych z psami udało mu się sforsować wysoki graniczny płot i przebiec przez zamarzające jezioro, a następnie dotrzeć do przygranicznego osiedla, gdzie oddał się w ręce policji.
Obecnie - twierdzi Osieczkin - Miedwidiew jest w ośrodku dla nielegalnych imigrantów w Oslo, gdzie stara się o azyl polityczny i zamierza zeznawać przeciwko Prigożynowi, nazywanemu "kucharzem Putina" z racji kierowania również firmą cateringową obsługującą Kreml.(PAP)
wr/ mal/