Sąd orzekł karę dla organizatora zbiórki na seicento dla Sebastiana Kościelnika
W Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Podgórza we wtorek odbyło się posiedzenie w sprawie przywłaszczenia pieniędzy przez organizatora zbiórki na seicento dla Sebastiana Kościelnika. Sąd przychylił się do wniosku oskarżonego w tej sprawie Rafała B. o dobrowolne poddanie się karze i orzekł wobec niego rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywnę 1 tys. zł i przepadek korzyści majątkowej pochodzącej z przestępstwa – w wysokości ponad 61 tys. zł. Rafał B. musi też zapłacić 7,9 tys. zł z tytułu naprawienia szkody na rzecz ustalonych pokrzywdzonych.
W ustnym uzasadnieniu postanowienia sędzia Magdalena Wąsikiewicz wskazała, że zebrany materiał nie wykazał, by Rafał B. już w chwili podjęcia decyzji o ogłoszeniu zbiórki bądź w trakcie zbierania pieniędzy miał zamiar nieprzekazania pieniędzy Kościelnikowi, przeciwnie – deklarował cały czas konsekwentnie, że kwotę przekaże w całości na wskazany cel.
"Dopiero po decyzji własnej Rafała B. o zamknięciu zbiórki pojawiła się u niego za namową żony wola postąpienia z pieniędzmi tak, jak ze swoją własnością. Małżonkowie, działając wspólnie i w porozumieniu podjęli decyzję o tym, by pieniądze te wykorzystać na własne potrzeby i potrzeby rodziny" – powiedziała SSR Magdalena Wąsikiewicz.
Dodała, że z konta, na które przelano zebraną kwotę, dokonano licznych przelewów, w tym m.in. na spłatę zadłużenia.
„Tak więc pochodzące ze zbiórki pieniądze nigdy nie trafiły do Sebastiana Kościelnika, a zostały w całości przeznaczone na osiągnięcie celów i zaspokojenie potrzeb Rafała B. i jego żony Izabeli B., m.in. na zakup sprzętu dla założonej przez Rafała B. w tym czasie firmy, zakup produktów codziennego użyciu, remont pokoju córki czy spłatę długów podatkowych oraz wobec ZUS-u itd." – wymieniła sędzia.
Adwokat Justyna Kasperek zaznaczyła w rozmowie z dziennikarzami, że oskarżony przyznał się do zarzuconego mu czynu, konsekwentnie przedstawiał swoje stanowisko i chciał w ugodowy sposób zakończyć to postępowanie. Z kolei prokurator Aleksander Lipner zwrócił uwagę, że ze względu na to, że oskarżony działał wraz z inną osobą, orzeczona kwota stanowi połowę sumy zebranej w internetowej zbiórce.
"Mówiąc w pewnym uproszczeniu, mamy tutaj pół postępowania. To przestępstwo miało dwóch sprawców – jeden został dziś nieprawomocnie osądzony. Jest też druga osoba, co do której toczy się odrębne postępowanie karne. Ona również usłyszała zarzuty popełnienia tego przestępstwa. W związku z tym te wszystkie kwoty (...) muszą być podzielone na te dwie osoby – jak gdyby uwzględniać przyszły wyrok, do którego wydania będziemy dążyli w stosunku do tej drugiej osoby" – powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali rozpraw. Dodał, że wiele wpłat na zbiórkę było anonimowych, a tam, gdzie nie udało się ustalić pokrzywdzonych, zdecydowano o przepadku korzyści.
Wobec żony Rafała B. toczy się osobne postępowanie karne, w którym zostało wydane postanowienie o przedstawieniu zarzutów, a prokuratura czeka na realizację czynności zleconych w drodze międzynarodowej pomocy prawnej.
Sprawa dotyczy zbiórki internetowej, która rozpoczęła się tuż po wypadku z udziałem rządowej kolumny w Oświęcimiu w lutym 2017 r. W ramach akcji na nowy samochód dla kierującego seicentem zebrano ponad 139 tys. zł, z czego – jak ustaliła prokuratura – większość została przelana na konto żony organizatora zbiórki. Rafał B. został oskarżony o to, że 14 czerwca 2017 r. w Bournemouth w Wielkiej Brytanii, działając wspólnie i w porozumieniu z inną osobą, przywłaszczył powierzone mu pieniądze. Akt oskarżenia trafił do sądu na początku stycznia br. Nadzorująca śledztwo prokuratura okręgowa przekazała wtedy, że status osoby pokrzywdzonej mają wszyscy darczyńcy, którzy dokonali wpłat na ten cel.
W 2017 r. 21-letni kierowca zderzył się w Oświęcimiu fiatem seicento z rządowym samochodem premier Beaty Szydło. "Celem tej akcji jest uzbieranie kwoty potrzebnej na zakup nowego auta marki Fiat Seicento. Auto, które zostało uszkodzone, to rocznik 1998-2000 według ustaleń Klubu Miłośników Fiata Seicento. Ceny takiego auta wahają się od 3,5 tys. zł do 5 tys. zł, w zależności od przebiegu i jego stanu. Zależy mi, aby młody chłopak mógł kupić auto w pełni sprawne, bez podejrzanej historii, ukrytych wad itp." – napisał wtedy organizator zbiórki.
Jako cel zbiórki określił 5 tys. zł. "Kwota zostanie w całości przekazana poszkodowanemu na jego rachunek bankowy i zostanie skrupulatnie rozliczona" – zapewniał.
We wrześniu 2019 r. krakowska prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące przywłaszczenia tych pieniędzy. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko informował wówczas, że śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa, mimo że organizator składki wydał zebrane pieniądze na własne cele. Wynikało to z tego, że regulamin portalu, na którym zbierano środki, jako właściciela zebranych pieniędzy wskazuje organizatora zbiórki.
Śledztwo zostało wznowione w 2020 r. z powodu zażalenia złożonego przez jedną ze stron postępowania, a w sierpniu 2023 r. postawiono zarzuty organizatorom zbiórki.
Prawomocny wyrok w sprawie wypadku rządowej kolumny z ówczesną premier Beatą Szydło wydał w lutym zeszłego roku Sąd Okręgowy w Krakowie. Utrzymał w mocy orzeczenie w odniesieniu do Sebastiana Kościelnika. Oznacza to, że kierowca seicento pozostaje winnym nieumyślnego spowodowania wypadku. Sąd II instancji w swoim orzeczeniu uchylił wyrok w zakresie rozstrzygnięcia w jednym punkcie. (PAP)
autorka: Julia Kalęba
juka/ joz/